sobota, 14 stycznia 2012

Co wiesz o antybiotykach?

Antybiotyki, grupa leków mających zdolność niszczenia bakterii lub hamowania ich wzrostu. Antybiotyki nie działają (lub działają w znikomy sposób) na zdrowe komórki organizmu. Początkowo otrzymywane były z hodowli gł. grzybów czy bakterii, obecnie wiele z nich wytwarza się sztucznie.

Pierwsze antybiotyki powstały na bazie penicyliny, odkrytej 1928 przez A. Fleminga, 1942 wprowadzonej do lecznictwa dzięki badaniom H.W. Floreya i E.B. Chaina (1945 wszyscy trzej otrzymali Nagrodę Nobla). Nazwa antybiotyki została stworzona 1945 przez S.A. Waksmana. Mechanizm działania tych leków jest różny: niektóre uszkadzają błonę komórkową bakterii, powodując rozpad komórki (tak działa np. penicylina), inne hamują syntezę białka przez bakterię i tym samym uniemożliwiają jej wzrost i podział (np. tetracykliny, makrolidy).







Ze względu na budowę i działanie środki te dzieli się na kilka grup: 1) antybiotyki beta-laktamowe, w których skład wchodzą pochodne penicyliny, oraz cefalosporyny; 2) tetracykliny; 3) antybiotyki aminoglikozydowe; 4) antybiotyki peptydowe i antybiotyki o innej budowie. Z powodu narastającej oporności bakterii poszukuje się wciąż nowych, bardziej skutecznych antybiotyków.

Antybiotyki, często nadużywane, stosowane niewłaściwie lub zbyt krótko, wywołują powstawanie wśród bakterii zjawiska tzw. oporności, która polega na wytwarzaniu specjalnych białek (przykładem może być obecność w wielu bakteriach tzw. beta-laktamazy), rozkładających dany antybiotyk, co powoduje brak jego niszczącego działania na dany szczep bakterii (oporne drobnoustroje niszczą cząsteczkę antybiotyku, zanim ta zdąży uszkodzić bakterię). Ponieważ żaden antybiotyk nie działa na wszystkie rodzaje bakterii, powinien być ściśle dobrany, często trzeba wykonywać szereg badań (np. posiew z antybiogramu) w celu ustalenia drobnoustroju, który wywołał chorobę, oraz jego oporności na antybiotyki.

Wiele antybiotyków niszczy florę bakteryjną przewodu pokarmowego i w związku z tym pozbawia ustrój witamin przez nią wytworzonych. Zakłóca to równowagę mikrobiologiczną, doprowadzając do niepohamowanego rozwijania się innych bakterii i grzybów na dane antybiotyki niewrażliwych. Rozwija się wówczas stan zapalny błon śluzowych, szczególnie dokuczliwy w jamie ustnej, pochwie, odbytnicy, dochodzi do wymiotów i biegunki.








O czym należy pamiętać?

  • nie istnieje uniwersalny antybiotyk, który pomoże na wszystkie dolegliwości,
  • antybiotyk nie może być stosowany „w ciemno”,
  • antybiotyk należy przyjmować według wskazówek lekarza, nie można odstawiać go wcześniej, niż zostało to przewidziane,
  • antybiotyków nie wolno stosować „na własną rękę”,
  • antybiotykiem nie należy leczyć ani przeziębienia ani grypy.

czwartek, 12 stycznia 2012

Masz chrypkę? To masz problem...

Obrzęk Reinkego: zagrożenie rakiem krtani?

Obrzęk Reinkego (łac. oedema Reinke) to schorzenie krtani; opuchlizna, zazwyczaj obustronna, która pojawia się pod nabłonkiem pokrywającym fałdy głosowe (szczelinowata przestrzeń podnabłonkowa, przestrzeń Reinkego). Wymaga leczenia zabiegowego, przede wszystkim ze względu na możliwe powikłania.
Objawy obrzęku Reinkego, zwłaszcza na początku, zwykle są lekceważone. Bywa, że jedyne sygnały choroby to poranna chrypka, czasem (już przy dużych obrzękach) uczucie duszności. Tymczasem w Polsce aż 80% nauczycieli uskarża się z powodu przewlekłej chrypki, a zarazem niewielu spośród nich trafia z tym problemem do specjalisty.

Każda chrypka, nawet bez innych towarzyszących objawów, utrzymująca się powyżej 2-3 tygodni, wymaga konsultacji z laryngologiem (kieruje do niego lekarz pierwszego kontaktu), a jeszcze lepiej z foniatrą . Może bowiem oznaczać nie tylko obrzęk Reinkego, ale i raka gardła czy guzki strun głosowych. Rak gardła nie jest bardzo częstym złośliwym nowotworem, ale zarazem bezwzględnym zabójcą (wysoka śmiertelność to przede wszystkim skutek późnego rozpoznania choroby). Guzki strun głosowych (zwane też "guzkami śpiewaczymi"), chociaż nie są uznawane za stan przedrakowy, wymagają leczenia (skuteczne jest nie tylko oszczędzanie głosu, ale i np. jonoforeza), gdyż mogą utrudniać oddychanie.
Zdarza się, że lekarz pierwszego kontaktu z powodu chrypki, zamiast do laryngologa, kieruje do endokrynologa. To uzasadnione, jeśli podejrzewa problemy z tarczycą, które mogą objawiać się także w ten sposób.



Niech infekcja cię nie zmyli
Bywa, że chrypka towarzyszy zwykłemu przeziębieniu, zapaleniu gardła. Gdy infekcja ustępuje, a chrypka pozostaje, często uznajemy, że to taki naturalny objaw pochorobowy. Z czasem przyzwyczajamy się do "nowego" głosu i uznajemy, że taka "nasza uroda". Niestety, takie rozumowanie może być bardzo niebezpieczne. Wszelkie problemy z krtanią i strunami głosowymi leczą się łatwo. Kluczowy jest jednak moment rozpoznania. Im później, tym, oczywiście, gorzej.

Kto szczególnie zagrożony?
Powstawanie obrzęku Reinkego to najprawdopodobniej efekt podrażnienia lub przeciążenia strun głosowych. Za drażnienie śluzówki krtani często odpowiedzialne są przemysłowe toksyny wziewne, ale przede wszystkim palenie papierosów. Krzywdę zatem robimy sobie sami.
Ogromne znaczenie ma także nadmierny wysiłek głosowy. Ponieważ zasadniczo gadatliwość to domena kobiet, to panie częściej cierpią z powodu obrzęku (odwrotnie jest z rakiem gardła: w Polsce średnio na czterech chorych mężczyzn przypada jedna kobieta). Ważne jest nie tylko to, ile mówimy, ale i jak, stąd niejednokrotnie u osób z obrzękiem Reinkego i guzkami śpiewaczymi elementem leczenia jest również ustawianie głosu (nauka takiego artykułowania i akcentowania, by nie przeciążać strun głosowych).

Zawody zagrożone: nauczyciele, wokaliści, dziennikarze, prawnicy, czyli wszyscy, którzy służbowo operują głosem.

Leczenie konieczne?

Obrzęk Reinkego początkowo powoduje "tylko" chrypkę. Z czasem pojawia się ból gardła, trudności podczas przełykania (nawet płynów, śliny), a obrzęk utrudnia oddychanie (w skrajnych przypadkach: grozi to uduszeniem we śnie). Nasilająca się chrypka może doprowadzić do utraty głosu, co dla osób "pracujących" głosem jest szczególnie niebezpieczne.

Obrzęk Reinkego raczej nie przekształca się w raka, ale to jeszcze nie oznacza, że takie zmiany nowotworowe można zostawić same sobie. U kilku procent chorych ze zmianami łagodnymi stwierdza się dysplazję nabłonka, czyli stan przedrakowy. To spore ryzyko, stąd wskazanie, by obrzęku pozbyć się jak najszybciej.

O sposobach leczenia powinien decydować specjalista: laryngolog lub foniatra. Podstawowa metoda to zabieg mikrochirurgiczny lub laserowy. Czasem trzeba go przeprowadzić w ratach: najpierw zoperować jedną strunę głosową, a po jej wygojeniu drugą.

Pomocna bywa też jonoforeza, oszczędzanie głosu. Bywa, że zmiany alergiczne, ustępujące po usunięciu drażliwego czynnika czy zastosowaniu odpowiednich leków doustnych, są początkowo mylone z obrzękiem Reinkego. Decyzja o zabiegu zapada więc dopiero po starannej diagnostyce i obserwacji.

środa, 11 stycznia 2012

Sesję czas zacząć


Sesja - System Eliminacji Słabych Jednostek Akademickich. Najbardziej znany sposób uwalenia studenta przez profesorów, pozbawiający go młodzieńczych nadziei i planów na barwne życie studenckie: balowanie i obijanie się przez minimum 5 lat. Każdy student chciałby, żeby tydzień przed sesją trwał 14 dni.Sesja znana jest z dużego stopnia niespodziewalności, stąd wziął się znany powszechnie zwrot grzecznościowy "W tym roku sesja znów zaskoczyła studentów". Niektórzy błędnie uważają, że dzięki tzw. "dopalaczom" zyskają więcej energii i chęci do nauki. Jeszcze inni kierują się zasadą "pierdole, co będzie, to będzie".











Sprawdzone sposoby na zaliczenie sesji

Niestety, takowe nie istnieją.
Ostatnio naukowcy z Boston Maseczuset odkryli że student który nie przystąpi do sesji nie podlega jej prawom, co pozwala stwierdzić że ów student nie może być "uwalony". Dlatego ryzykiem jest stwierdzenie, że student nie uwalony to student, który zdał. Student, który zdał to taki któremu wpisano ocenę do indeksu.

Syndrom Pełnej

Polega na oszukiwaniu własnego rozsądku, że najodpowiedniejszą porą na rozpoczęcie nauki jest tzw. "pełna" godzina. Student z tym syndromem powtarza zazwyczaj takie frazy: "Biorę się od dwunastej... Biorę się od trzynastej... Ile mam minut do czternastej?... Jeszcze przed piętnastą zdążę wejść na nk... Do szesnastej i tak nic nie zrobię, bo trzeba zjeść obiad. Biorę się od siedemnastej...". Zwykle kończy się na tym, że student bierze się do nauki na 2-3 godziny przed egzaminem, zamiast planowanych 2-3 dni. Bądź przy energy drinkach uczy się od 20:00 do 2:00 rano w tym: 2 godziny zbierania się do nauki, godzina dyskusji z kolegami na temat nauki i jutrzejszego egzaminu, kąpiel, kolacja i kolejny energy drink mamy już "jutro" i tutaj trzeba popisać na gadu gadu, w końcu student jest szczęśliwy dostał "prawdopodobnie" jutrzejszy test i musi go sobie rozwiązać. Udaje mu się to, uczy się go do rana a gdy przychodzi na egzamin student jest w szoku: "mogłem się jednak nauczyć, profesor nie jest takim głupcem za jakiego go miałem".

Syndrom Jednego Dnia

Następuje najczęściej po Syndromie Pełnej. Objawia się powtarzaniem frazy: "Gdybym miał jeszcze jeden dzień, to nauczyłbym się wszystkiego na egzamin".

Objawy zbliżającej się sesji

Student w stanie przedsesyjnym to jednostka bardzo żywiołowa, pełna chęci do życia i zabawy, optymistycznie nastawiona do wszystkiego; przeczuwa sesję, jednak skrajny optymizm sprawia, że student ma chęć do nauki, która jednak poparta jest działaniem w skrajnych tylko przypadkach. W miarę zbliżania się sesji, rośnie nerwowość osobnika studiującego, pojawia się stres, rozdrażnienie i zmęczenie. Student zmienia tryb życia na nocny w przekonaniu że nocą będzie mógł się uczyć, ponieważ wszyscy mogący mu w tym przeszkadzać śpią. Myślenie to jest o tyle błędne, że dotyczy wszystkich studentów, czego efektem jest wzmożony ruch nocny w pubach, barach oraz sklepach monopolowych. Na kilka dni przed sesją student zaczyna nie wytrzymywać presji psychicznej, pije więcej, śpi mniej. Po kilku dniach takiego życia, przed samą sesją na skutek silnego zmęczenia organizmu mózg przestaje poprawnie funkcjonować i student nie jest w stanie prawidłowo oceniać zagrożeń jakie na niego czekają, zwykle przechodzi do rozumowania "pierdole, co będzie, to będzie" i naraża się na niebezpieczeństwo oblania egzaminu lub nawet roku. W takiej sytuacji tylko nieliczne jednostki potrafią przetrwać tylko z pomocą szczęścia, a pewna część studentów nawet przy zaburzeniach pracy mózgu potrafi wykorzystać pomoce naukowe przydatne do zaliczenia egzaminu: ściągę, podpowiadanie, przełożenie egzaminu, poprawkę sesji we wrześniu (patrz - 'kampania wrześniowa', Sesja Poprawkowa) oraz powtarzanie przedmiotu i roku. Gdy sesja przemija student znów budzi się do życia, częściowo wraca do dziennego trybu życia, jego stan psychiczny się poprawia i jak po każdej sesji po raz kolejny powtarza sobie, że do następnej sesji będzie uczył się na długo przed jej rozpoczęciem.



Zobacz blogi moich znajomych!

http://majkazdrowie.blogspot.com/


http://promowaniezdrowia.blogspot.com/2012/01/zapraszam-do-wypenienia-ankiety.html


http://masaz-zdrowie.blogspot.com

wtorek, 3 stycznia 2012

Zapraszam do wypełnienia ankiety! :)

https://docs.google.com/spreadsheet/viewform?hl=pl&formkey=dFBBNkFLWkN3WDJ6RG41bmtOaDRiU2c6MQ#gid=0

Piękna w niepogodę

Jesienią i zimą skóra twarzy narażona jest na wiele niebezpieczeństw. Dlatego właśnie w tym okresie należy szczególnie starannie ją pielęgnować.


Gdy tylko nadejdą chłodniejsze dni nasza skóra staje się szorstka, przesuszona, napięta, a popękane naczynka stanowią jej wątpliwą ozdobę. Zacinający deszcz, silny wiatr, mróz nie służą twarzy - łuszczy się, staje się napięta i swędzi. W ekstremalnych warunkach pogodowych może dojść do przemrożenia, a nawet odmrożenia. Dużym wyzwaniem dla skóry są też gwałtowne zmiany temperatury np. gdy wychodzimy z ciepłego pomieszczenia na zewnątrz i odwrotnie. Z kolei w klimatyzowanych pomieszczeniach cera traci wilgotności, staje się przesuszona.

Pod wpływem złych warunków atmosferycznych, naczynia krwionośne zwężają się, co sprawia, że skóra nie jest już tak dobrze ukrwiona. Sebum w niskich temperaturach gęstnieje i trudniej się rozprowadza. Zaburzona zostaje ochronna, hydrolipidowa warstwa skóry. Największe problemy mają w tym okresie osoby z cerą suchą, delikatną i naczynkową. Ale często także posiadaczkom cery tłustej i normalnej, skóra zaczyna się buntować, odczuwają pieczenie i uczucie ściągnięcia. Nie ma się czemu dziwić, w zimie skóra wysusza się dwa razy szybciej niż latem! Złe warunki pogodowe powodują też mikrouszkodzenia. Bardzo wrażliwa cera może reagować nawet atopowym zapaleniem skóry.

Nie daj skórze zmarznąć

Nie jest prawdą, że krem nawilżający zimą szkodzi. Nowoczesne formuły, np. lekkie kremy lipidowe, potrafią chronić skórę także przed mrozem. Jeśli twoja aktywność w zimnych porach roku ogranicza się do przejścia z samochodu do klatki schodowej - nie musisz kupować zimowych kosmetyków. Jeśli jednak dużo czasu spędzasz na powietrzu, warunki są ekstremalne (czyli duży mróz, poniżej - 10 st. czy np. zacinający lodowaty deszcz) lepiej zastosować krem ochronny. Powinien być tłusty lub półtłusty - tego typu preparaty często robi się na bazie wazeliny. Idealny kosmetyk ochronny powinien zawierać nierozpuszczalne w wodzie tłuszcze, jak na przykład lipidy i ceramidy, które uszczelniają naskórek i ograniczają utratę wody. Substancje takie jak mocznik, kwas hialuronowy, gliceryna czy kwas mlekowy utrzymają wilgotność warstwy rogowej skóry i zapobiegają wysychaniu i spękaniu skóry. Konieczne są także filtry przeciwsłoneczne - gdyż promienie UV działają tak samo intensywnie przez cały rok, niezależnie od pogody.

Krem ochronny należy nakładać na 30 minut przed wyjściem na mróz, ale także około 20 minut przed zrobieniem makijażu, gdyż inaczej na skórze pozostanie tłusty filtr i będziemy miały problemy z jego nałożeniem.

Ochroną przed mrozem może być także makijaż. Zimą podkład tworzy na skórze rodzaj "kołderki". Nie powinien on zawierać dużych ilości wody, która by "ścinała" pozostałe kosmetyki - czyli lepiej stosować podkład w kompakcie. Wybierając go lepiej zdecydować się na silnie kryjący, dzięki czemu zaczerwienienia nie będą tak widoczne. Zamiast błyszczyków czy szminek o przedłużonym działaniu, stosujmy pomadki z woskami. Tusz do rzęs wodoodporny, a cienie do powiek najlepiej w musie. Ze względów estetycznych ostrożność należy zachować przy używaniu różu do policzków - przy naturalnym zaczerwienieniu ten kosmetyk prezentuje się nie najlepiej.





Pajączki i czerwone nosy

Zaczerwieniony nos to przypadłość osób z problemami naczyniowymi. Tego typu skóra powinna być w chłodnych porach roku nie tylko zawsze zabezpieczona kremem ochronnym, ale także pielęgnowana preparatami zawierającymi substancje wzmacniające ścianki naczynek, poprawiające krążenie krwi i zmniejszające zaczerwienienia. Najbardziej wartościowe składniki to: wyciąg z pestek winogron, miłorząb japoński, arnika, witamina K, witamina C, mirt. Można je aplikować w postaci maseczek lub stosować grubą warstwę kremu na noc. Rozszerzone naczynka warto zamaskować zielonym korektorem, a następnie przypudrować. Po powrocie z dworu nie wolno od razu siadać przy kaloryferze i pić gorących napojów, tylko należy stopniowo ogrzewać ciało. Aby wzmocnić delikatne naczynka, warto łykać rutinoscorbin lub cerutin. Zaczerwienienie zaś mogą zmniejszyć kompresy z szałwii. Przed jesiennymi chłodami warto "zamknąć" rozszerzone naczynka w gabinecie kosmetycznym (np. przy pomocy zabiegu laserem), ponieważ zmiany będą się nasilać pod wpływem niskich temperatur. A nieleczone "pajączki" z upływem lat mogą się skończyć trądzikiem różowatym.

Wysuszona skóra i spierzchnięte usta

Najczęstszy problem zimą, zwłaszcza przy skóry wrażliwej, to nieprzyjemne uczucie ściągnięcia, szczypania, miejscowe zaczerwienienie i podrażnienie a także łuszczenie. Są to objawy przesuszenia. Pomoże intensywnie nawilżająca maseczka, przeznaczona do danego typu cery, którą należy nakładać nawet 3-4 razy w tygodniu. Po 20 minutach resztki preparatu, których skóra nie wchłonęła, zbierz chusteczką higieniczną. Na koniec przetrzyj twarz tonikiem. Z domowych sposobów skuteczna jest także maseczka z siemienia lnianego lub z roztartego z łyżka oliwy banana. I oczywiście dobry krem nawilżający stosowany na noc. Pamiętaj, że odwodnieniu zapobiega także picie wody mineralnej.

Zimą często pierzchną też usta. Musimy o nich pamiętać - pozbawione podściółki tłuszczowej wargi wymagają specjalnej troski. Dlatego przed wyjściem z domu posmaruj usta tłustą ochronną pomadką z masłem shea, filtrami UV, woskiem pszczelim lub olejami roślinnymi. Należy powtarzać tę czynność kilka razy dziennie. Jeśli usta pod wpływem mrozu popękają, nie można zrywać ani obgryzać sterczących skórek, gdyż powstaną piekące ranki. Trzeba smarować usta wazeliną i cierpliwie czekać, aż naskórek się zregeneruje.

Pomaga też samodzielne wykonanie masażu ust i nałożenie maski. Masujemy wargi kolistymi ruchami za pomocą miękkiej szczoteczki do zębów. Zabieg ten usuwa zrogowaciały naskórek i poprawia ukrwienie. Następnie nakładamy grubą warstwę balsamu do pielęgnacji ust lub miodu.

Zabójcza mieszanka: słońce i mróz

Prawdziwym wyzwaniem dla cery są zimowe wakacje. Podczas wyjazdów na narty skóra twarzy musi się zmagać nie tylko z mrozem i zimnym wiatrem, ale także ze słońcem. Odbite od śniegu promienie słoneczne atakują naszą skórę zimą dużo silniej niż latem na plaży. Dlatego trzeba pamiętać by krem ochronny zawierał wysoki filtr, najlepiej SPF 50. Koniecznie smaruj nim nie tylko twarz, ale także wrażliwe płatki uszu. Na mrozie trzeba koniecznie zdjąć kolczyki, które mogą spowodować odmrożenie uszu lub nosa.

To najpoważniejsze, co może się przydarzyć naszej skórze. Odmrożenie następuje, gdy dochodzi do zamarznięcia tkanek organizmu i uszkodzenia mniejszych naczyń krwionośnych przez kryształki lodu tworzące się na skórze. W lżejszych przypadkach przemrożenia części ciała nim dotknięte stają się czerwone i bolesne. Dalsze wystawianie na zimno nasila objawy. Odmrozić możemy policzki, nos, uszy. Staja się wtedy zimne, blade, gładkie, błyszczące i odrętwiałe. W takim wypadku powinniśmy jak najszybciej poszukać pomocy lekarskiej.

Jak wzmocnić słabą płeć

Kobiety chorują inaczej niż mężczyźni. Różnić się mogą objawy, przebieg, a nawet profilaktyka tych samych schorzeń. Co nas częściej nęka i co trzeba robić, by nie dać się owym bardziej "kobiecym" przypadłościom?



Różnice między kobietą i mężczyzną widać na pierwszy rzut oka. I nie chodzi tylko o narządy płciowe. Mężczyźni mają więcej masy mięśniowej i "grubsze" kości, więc zwykle są wyżsi i ciężsi od nas. Kobiety najczęściej mają delikatniejszą budowę i są niższe. Ceną "za zgrabność" bywa jednak wcześniejsza i szybciej postępująca osteoporoza. Niestety, mamy w organizmie więcej tkanki tłuszczowej niż panowie i wolniejszą przemianę materii. To sprzyja otyłości, ale też rozwojowi cukrzycy typu 2. Rodzimy dzieci i choć ciąża to nie choroba, sprzyja powstawaniu np. żylaków. Andropauza zmniejsza u mężczyzn poziom testosteronu, co skutkuje mniejszym libido i wydolnością organizmu. Menopauza zmniejsza nam stężenie estrogenów, co osłabia nasze libido i pogłębia zmarszczki, ale również sprzyja wystąpieniu chorób serca, stawów czy tarczycy.Mimo takich "obciążających" nas różnic mężczyźni w Polsce żyją dziś średnio 76 lat, a kobiety kilka lat dłużej. W sukurs przychodzi nam bowiem genetyka. Dziewczynki rodzą się silniejsze od chłopców. Ponadto natura wyposażyła nas w większą odporność, obdarzając przy- wilejem rodzenia potomstwa. Częściej i chętniej niż panowie odwiedzamy kontrolnie lekarzy i robimy zalecane badania. Naszym atutem jest również to, że po-dejmujemy różne działania profilaktyczne (np. stosuje-my niskocholesterolową dietę, dbamy o linię), by nie nękały nas te bardziej "kobiece" niż "męskie" schorzenia.

Osteoporoza

Kobiety chorują na nią 6-8 razy częściej niż mężczyźni.

Nasze kości są najmocniejsze wtedy, gdy mamy 20-35 lat. Potem stale "tracą na wadze", niemal 1 proc. masy rocznie. U kobiet ten proces zaczyna się wcześniej niż u mężczyzn, a ponadto im bliżej menopauzy, tym tempo tzw. rzeszotnienia kości jest szybsze. Dlaczego tak się dzieje? Otóż, panie zwykle są drobniejsze od panów, a więc nasza masa kostna wyjściowo jest mniejsza. Ponadto po 35. roku życia, w ciągle przebudowującej się tkance kostnej, zaczynają dominować komórki "żerne" (osteoklasty), dlatego zostaje przyspieszony proces rozpuszczania i niszczenia tkanki, a to z kolei powoduje, że jeszcze szybciej zmniejsza się masa kostna i kości stają się słabsze. Im bliżej kobieta jest menopauzy, tym bardziej proces ten przyspiesza, bo zmniejsza się wtedy estrogenowy parasol ochronny nad kośćmi. Poza tym, bardzo ważnym składnikiem kości jest siatka kolagenowa z kryształami soli wapnia. Gdy w organizmie za mało jest wapnia (u kobiet to nie tylko nieprawidłowa dieta, ale też np. liczne i częste porody), kość staje się krucha i porowata, a wtedy łatwo o złamania. Zbyt mała aktywność fizyczna także sprzyja osteoporozie, a kobiety zwykle mniej się ruszają niż mężczyźni. I wreszcie, kobiety coraz częściej ostatnio sięgają po używki - papierosy, alkohol, kawa - a to czynniki ryzyka osteoporozy. Jeśli jeszcze kobieta genetycznie jest obciążona skłonnością do rzeszotnienia kości (mamie lub babci przytrafiały się złamania), trzeba dmuchać na zimne. Rada dla ciebieSpędzaj jak najwięcej czasu w ruchu na świeżym powietrzu i jadaj produkty bogate w wapń (nabiał, szprotki z ośćmi).Ważne badaniaW diagnostyce osteoporozy najważniejsza jest densytometria (rodzaj prześwietlenia).

Cukrzyca typu 2Kobiety chorują na nią 2 razy częściej niż mężczyźni.

Organizm szybko przetwarza jedzenie w glukozę, która jest potrzebna naszym komórkom, żeby wykorzystywały ją jako energię do życia i wykonywania swoich specjalnych zadań. Żeby glukoza mogła się dostać do wnętrza komórki, potrzebna jest insulina - hormon produkowany przez trzustkę. Jeśli trzustka produkuje jej zbyt mało albo komórki z jakiegoś powodu nie chcą się otworzyć "insulinowym kluczem" przed glukozą, nadmiar cukru krąży we krwi. I dochodzi do cukrzycy. To prawda, że choroba ta ma charakter genetyczny (można odziedziczyć skłonność do cukrzycy), ale jednocześnie jej przebieg w dużej mierze zależy od wpływu środowiska. Cukrzycy sprzyja m.in. otyłość będąca efektem złej diety i małej aktywności ruchowej. A więcej jest otyłych kobiet niż mężczyzn. Ujawnieniu się tej choroby sprzyjają też wielodzietność i menopauza.

Rada dla ciebie - db
aj o prawidłową wagę. Będąc w ciąży, kontroluj poziom cukru we krwi i - jeśli trzeba - lecz tzw. cukrzycę ciężarnych. Ważne badania- w diagnostyce cukrzycy zalecane jest określenie poziomu glukozy we krwi na czczo i - jeśli to konieczne - godzinę po jedzeniu. 

Żylaki nóg

Kobiety chorują 3 razy częściej niż mężczyźni.

Naszymi żyłami bezustannie płynie krew. Aby popłynąć z nóg w stronę serca, musi pokonać siłę grawitacji - co wcale nie jest takie proste. Żeby krew się nie cofała, w żyłach znajdują się ma-łe zastawki. Otwierają się, gdy krew płynie w górę i zamykają w odpowiednich momentach. Niestety, czasem zastawki nie domykają się szczelnie i wtedy dochodzi do zastoju krwi w nogach. W efekcie żyły rozciągają się nienaturalnie i pojawiają się na nich gruzełki. To właśnie żylaki widoczne pod skórą jako kręte, niebieskawe linie. Wiadomo, że skłonność do powstania żylaków dziedziczymy po przodkach. Ale również same na nie pracujemy, np. mało się ruszając. Za mało ruchu to słabe mięśnie nóg. A słabe mięśnie nóg nie są w stanie wspomóc pompowania krwi w stronę serca. Obcisła bielizna i ubrania także utrudniają krążenie krwi. Podobnie jak praca stojąca, zakładanie nogi na nogę, nosze-nie butów na wysokich obcasach i z obcisłymi cholewkami. Także ciąża to czas, gdy u kobiet częściej ujawniają się żylaki.Rada dla ciebiePrzy skłonności do żylaków - widoczne już pierwsze "pajączki" - nie bierz gorących kąpieli i nie chodź do sauny. Masuj nogi, używając preparatów np. z kasztanowcem.Ważne badaniaW diagnostyce żylaków zalecanym badaniem jest USG układu żylnego (tzw. doppler).

Niedoczynność tarczycy

Kobiety chorują 5 razy częściej niż mężczyźni.

Do tarczycy trafia jod z pożywienia i z powietrza. Ona gromadzi go i przetwarza na hormony: tyroksynę (T4), trójjodotyroninę (T3) i kalcytoninę. Wpływają one na rozwój i działanie całego organizmu. Jeśli tarczyca nie dostanie codziennie niezbędnej porcji jodu, zacznie się powiększać, tworząc z czasem tzw. wole. Może być ono przyczyną zarówno nadczynności (za duża produkcja hormonów), jak i niedoczynności (zbyt mała produkcja hormonów) tarczycy. Przyczyną niedoczynności tego gruczołu jest najczęściej niedobór jodu (uwaga, kobiety w ciąży i karmiące piersią potrzebują więcej tego pierwiastka), ale też m.in. stan zapalny tarczycy, zaburzenia pracy układu odpornościowego, a nawet... silny stres (a kobiety zwykle silniej niż mężczyźni go przeżywają). Z pewnością na pracę tarczycy duży wpływ mają żeńskie hormony płciowe, dlatego u kobiet zaburzenia pracy tarczycy najczęściej pojawiają się podczas tzw. burz hormonalnych, czyli w okresie dojrzewania, ciąży, karmienia piersią i menopauzy.

Rada dla ciebie - spędzając urlop nad morzem - spaceruj po plaży wczesnym rankiem (wtedy w powietrzu jest najwięcej jodu). Jadaj produkty bogate w jod (ryby morskie, sól jodowana).Ważne badania W diagnostyce chorób gruczołu tarczowego zalecane jest badanie poziomu hormonów przysadki mózgowej i tarczycy we krwi. Ponadto USG, RTG i czasem też scyntygrafia tarczycy.

Nietrzymanie moczu

Kobiety chorują 3-4 razy częściej niż mężczyźni.

Normalnie, przy wypełnionym pęcherzu czujemy, że musimy oddać mocz. W trakcie tej czynności rozluźniają się zwieracze cewki moczowej i kurczy się wypieracz - mięsień stanowiący jedną z warstw ściany pęcherza. Przy wysiłkowym nietrzymaniu moczu (NTM), gdy z jakiegoś powodu wzrasta ciśnienie w jamie brzusznej (np. kaszlemy, podnosimy coś ciężkiego), powstaje nacisk na pęcherz. Popuszczamy, mimo że pęcherz nie jest wypełniony, a wypieracz się nie kurczy. Kobiety częściej niż mężczyźni cierpią na tę przypadłość, a powodem tego jest m.in. odmienna budowa anatomiczna (mamy krótszą cewkę moczową, która nie ma "uszczelniacza", jakim u panów jest prostata), mamy słabsze mięśnie dna miednicy, rodzimy dzieci (a pękniecie krocza może wpływać na wystąpienie NTM). Przechodzimy też menopauzę, a spadek poziomu estrogenów niekorzystnie wpływa na sprężystość tkanki łącznej i mięśniowej, na strukturę włókien więzadeł oraz prowadzi do gorszego ukrwienia narzą-dów miednicy. Trzeba także pamiętać, że nadmiar tkanki tłuszczowej (otyłość) zwiększa nacisk na drogi moczowe.

Rada dla ciebie - wykonuj ćwiczenia mięśni dna miednicy, tzw. ćwiczenia Kegla lub metodą Kari Bo. Ich opis znajdziesz w internecie.

Ważne badania - diagnostyce NTM zalecane jest USG brzucha, posiew moczu, badanie urodynamiczne, ocena pracy mięśni dna miednicy.

Choroby reumatyczne

Kobiety chorują 3 razy częściej niż mężczyźni.

Mówiąc słowo "reumatyzm", trzeba wiedzieć, że kryje się pod nim blisko 200 schorzeń. Można je podzielić na 3 duże grupy: zespoły przeciążeniowo-bólowe (np. zespół bolesnego barku, łokieć tenisisty), choroba zwyrodnieniowa stawów i choroby zapalne (np. reumatoidalne zapalenie stawów - RZS, toczeń). Nie do końca wiadomo, dlaczego częściej chorują na nie kobiety. Z pewnością na pojawienie się i przebieg chorób reumatoidalnych wpływ mają hormony - kobiety po menopauzie, w organizmach których mniej jest estrogenów, częściej cierpią na dolegliwości stawowe niż mężczyźni w tym samym wieku. Również zaburzenia funkcji tarczycy (nadmiar/niedobór produkowanych przez nią hormonów) powodują liczne dolegliwości stawów. Stawom szkodzi także otyłość, a tę częściej mają kobiety. No i buty - wysoki obcas noszony przez nas niekorzystnie wpływa nie tylko na stawy stóp, ale też skokowy, kolanowy, biodrowy i stawy kręgosłupa.

Rada dla ciebie - staraj się nie dopuszczać do nadwagi, a zwłaszcza do otyłości. Zrezygnuj z noszenia na co dzień wysokich obcasów.

Ważne badania - diagnostyce chorób stawów zalecany jest RTG oraz badania krwi i moczu.

Estrogeny - nasza broń kobieca

Choć w organizmach kobiet i mężczyzn znajdują się te same hormony, u nas dominującą rolę odgrywają estrogeny i progesteron, zaś u panów - androgeny i testosteron. Estrogeny chronią nasz organizm m.in. przed chorobami układu krążenia. Korzystnie działają na przemiany lipidowe w organizmie, zmniejszając tym samym ryzyko rozwoju miażdżycy i choroby wieńcowej. Ochraniają nas też przed tworzeniem się niebezpiecznych dla życia zakrzepów czy zatorów.

Ona i on

Aż do 8. tygodnia życia w łonie matki wszystkie zarodki - a właściwie gonady - wyglądają tak samo. Dopiero, gdy do gonady dostaną się tzw. pierwotne komórki płciowe, płeć zaczyna się różnicować. Siedem miesięcy później z jednych zarodków rodzą się dziewczynki, zaś z drugich chłopcy. Mała ONA statystycznie szybciej zaczyna sia-dać, chodzić, mówić, czytać, pisać i liczyć niż mały ON. Po kilku latach te różnice się wyrównują.